Szwedzka prokuratura ujawniła efekty śledztwa toczącego się w sprawie zamachu na Olofa Palmego. Według śledczych charyzmatycznego premiera Szwecji zastrzelił w 1986 roku Stig Engström. Mężczyzna nie żyje od 20 lat. Był podejrzewany na wczesnym etapie śledztwa.
Szef prokuratury w Szwecji oświadczył, że najbardziej prawdopodobnym sprawcą zamachu na Olofa Palmego jest Stig Engström, który był podejrzany już na wczesnym etapie śledztwa. Mężczyzna popełnił samobójstwo w 2000 roku. W mediach do Engströma przylgnął pseudonim „Skandiamannen” – od nazwy firmy ubezpieczeniowej Skandia, w której pracował. Mężczyzna z zawodu był grafikiem.
Śledztwo ws. zabójstwa Palmego zakończone
Na wczesnym etapie śledztwa brano pod uwagę, że mógł być sprawcą, jednak ostatecznie uznano go za niewiarygodnego świadka. Teorię o tym, że może być zabójcą Palmego przedstawił w 2016 r. dziennikarz Lars Larsson, dwa lata później o tym scenariuszu napisano także w w czasopiśmie „Filter”. Na poważnie śledczy zaczęli badać ten trop w 2017 r. Prokurator Krister Petersson poinformował na konferencji prasowej, że Engström znał się na broni palnej, należał do klubu strzeleckiego, a wcześniej służył w armii. Według śledczych zabójca Palmego nie zgadzał się z wyznawanymi przez niego lewicowymi wartościami.
Po zabójstwie premiera „Skandiamannen” kilkukrotnie w mediach krytykował policję, za brak zainteresowania jego zeznaniami. W związku z tym, że Engström nie żyje, w środę prokuratura poinformowała, iż jedno z największych śledztw w historii zostało zamknięte.
Zamach na Olofa Palmego
28 lutego 1986 roku premier Szwecji Olof Palme i jego żona Lisbet wracali z kina Grand, gdzie oglądali komedię „Bracia Mozart”. Szef szwedzkiego rządu bardzo często przemieszczał się bez ochrony, znany był z tego, że funkcjonował jak zwykły obywatel. Tuż przed północą na Sveavägen, głównej ulicy Sztokholmu, padły strzały. Samotny strzelec z bliskiej odległości najpierw trafił Palmego w plecy, następnie ranił jego żonę. Służby zaalarmował przez radio kierowca taksówki. Premier został przewieziony do szpitala pierwszego marca, sześć minut po północy, tam stwierdzono zgon. Obrażenia jego żony okazały się niegroźne dla życia.
Z miejsca ruszyło postępowanie, ale jedyne, co mieli śledczy, to łuski po nabojach. Ponad 20 osób zeznało, że widziało zamachowca. Był opisywany jako wysoki mężczyzna (180-185 cm) w wieku od 30 do 50 lat, według zeznań nosił ciemną kurtkę lub płaszcz. Przez lata toczącego się śledztwa przesłuchano 10 tysięcy osób, a sprawa zamachu stała się narodową obsesją Szwedów. Zabójstwo Palmego inspirowało filmowców, pisarzy i muzyków. Na własną rękę prawdę usiłowali poznać liczni prywatni detektywi. W trakcie postępowania 130 osób fałszywie przyznało się do winy. Szwedzi ukuli nawet termin „Palmessjukdom”, odnoszący się do tego zbiorowego doświadczenia.
Tropy do RPA i Kurdów
Trzy lata po zabójstwie zatrzymano uzależnionego od narkotyków i alkoholu Christera Petterssona, który miał już na koncie wyrok za zabójstwo. Mężczyznę jako sprawcę wskazała Lisbet Palme. W pierwszej instancji Petterssona udało się nawet skazać, ale rok później został oczyszczony z zarzutów. Sąd apelacyjny zwracał uwagę na wątpliwości co do zeznań żony premiera, brak motywu oraz brak narzędzia zbrodni.
W medialnym obiegu pojawiało się wiele innych teorii. W artykule na łamach „Die Zeit” w 1995 r. pojawiła się sugestia, że Palme padł ofiarą spisku prawicowych funkcjonariuszy Szwedzkiej policji. Inna teoria mówi, że Palmego zastrzelił Victor Gunnarsson, w mediach nazywany „33-latkiem”. Gunnarsona zatrzymano niedługo po zamachu. Ze sprawą łączyły go m.in. nienawistne komentarze wygłaszane pod adresem premiera, ale również w tym przypadku nie znaleziono wystarczających dowodów. Mężczyzna sam został zamordowany w 1993 roku.
Śledczy we wstępnej fazie śledztwa łączyli zamach z Partią Robotniczą Kurdystanu, którą wcześniej szwedzki rząd uznał za organizację terrorystyczną. Ten wątek zakończył się jedynie przesłuchaniem 20 Kurdów, nikogo jednak nie aresztowano.
W związku z głośną krytyką apartheidu Palmego oraz finansowym wsparciem przez Szwecję Afrykańskiego Kongresu Narodowego, kolejny trop wiódł do Republiki Południowej Afryki. W latach 90′ śledczy polecieli nawet do RPA, ale sprawa nie została rozwiązana.
Śledztwo w sprawie zamachu pochłonęło blisko 40 mln euro, za wskazanie sprawcy wyznaczono karę w wysokości 5 milionów euro. Przez lata akta sprawy rozrosły się do 700 tys. stron. Według szwedzkiego pisarza Leifa G. W. Perssona, to największe śledztwo w historii policji na świecie.
Źródło gazeta.pl